Władysław Syrokomla
Dyferencja
dyferencja (z łac.) różnica, różnica zdań; tu: sprawa sporna. [przypis edytorski]
I
Starzy szlachta tam pod miedzą
Na naradzie ważnéj siedzą,
A wokoło młodzież wrząca,
Tysiąc gniewnych słów wytrąca,
Lud się na dwie strony dzieli,
Błyszczą ostrza karabeli.
Pan komornik z sznurem stawa1;
Woźny wznosi papier w górę,
Słowem jakaś tu rozprawa,
I de hajda2 i de jure3.
At, mospanie, któż i kiedy
Przywileje szlachty zaćmi?
To jest zatarg między braćmi
Przy podziale swojéj schedy4.
A u szlachty takie chucie:
Że gdzie sprawa, tam i wrzawa,
A gdzie wrzawa, tam i bitwa,
Potém kończą na statucie,
Potém kielich i modlitwa.
Szlachcic poczciw bo ma duszę,
A wrzaskliwy bo szlachetny,
Urodzony nie sławetny,
I nie straszne mu ratusze!
Process w sądzie to nie boli,
A zabawka niezła wcale;
Więc brat z bratem przy podziale
Zabijacko się warcholi.
Ich się ojcu niegdyś szczęści,
Dość zostawił dla nich mienia,
Co dziś dzielą na dwie części,
Wedle Boga i sumienia.
Dzielą słusznie jak wystarczy,
I grosiwo, i śpiżarnię,
I oborę, i owczarnię,
I nabytek gospodarczy.
Potém z obu stron namowy,
Pan komornik przez zagony
Ciągnie sznurem na dwie strony
I wydziela dwie połowy.
Zabił wiechę strojną w liście,
Wsunął cérkiel za popręgę5
I zawołał zamaszyście:
«No, skończyliśmy mitręgę6!
Waść sądowy jenerale7,
Mości strony i starszyzna!
Niech mi teraz każdy przyzna,
Żem wydzielił doskonale.
Ot jak z boru do sosenki
Idzie ścianką ta drożyna,
Stefanowe z prawéj ręki,
A co z lewéj to Marcina,
A zaś młynek i zatoka
Służą obu jednostajnie.
Równe schedy jak dwa oka,
Nawet pręta8 nikt nie stracił,
Mierzę słusznie, nieprzedajnie,
Bo mię żaden nie zapłacił,
Nie skaptował, nie przyodział,
Ot i sprawa, i rozprawa!
Pytam trzykroć wedle prawa:
Czyli zgoda na mój podział?»
Stefan krzyknął: «Nie masz zgody!
Bo mi krzywda w oczy kole,
U mnie piasek a tu pole,
Że choć zaraz siéj ogrody!
Mórg9 pod lasem tak daleko
Co ja zrobię z tym kawałkiem?