Żmija 2 стр.

3

Odtąd zawsze, zawsze razem.
Hetman w więzy lgnął widziadła,
Choć jej dusza zimnym głazem
Na twarz różne barwy kładła.

*

Zawsze piękna z polnych głogów
Róże, złote włosy wieńczą
I kradzioną znad porogów,
Mgliste szaty złoci tęczą.

*

Gdzie zarastał gaj odludny,
Jednym słowem jednym rankiem,
Wzniosła z wyspy zamek cudny,
I obwiodła złotym gankiem

*

Z koralowej zamek cegły.
Wieża druga, trzecia, czwarta,
Na skinienie w niebo biegły:
Lud go nazwał zamkiem czarta15.

*

W zamku, jak kładzione kosą
Powiązała róż szkarłaty;
Brylantami jakby rosą,
Poiskrzyła jasne kwiaty.

*

Hetman patrzał na kobierce,
Okiem blask brylantów ścigał:
Ciągle patrzał stygło serce;
Dla Rusałki już ostygał

*

Ta choć zimna pod obłokiem,
Zimne serce wnet odgadła;
Szybko, szybko czarnym okiem,
Brylantowe blaski kradła.

*

Kwiaty brała do warkoczy.
Hetman spojrzał, wzrokiem tonął
Nad brylanty skrzą jej oczy!
I znów kochał i znów płonął.

*

Luba! ty masz blask anioła
Więc mi nagródź, jeślim warta?
Daj sokoła daj mi charta,
Zabij charta i sokoła.

*

Czarna duszo precz ode mnie!
Sercem się z szatanem kłócę.
Znów zawołasz, lecz daremnie!
Przyjdziesz do mnie ja nie wrócę

*

4

Odpłynęła Hetman kroczy
Zamyślony po komnatach
Co! nie wróci? a jej oczy
Takie cudne, włosy w kwiatach

*

Myślał Z oczu łzy ogromne,
Po niemęskiej płyną twarzy.
Rzekł do siebie: Już nie wspomnę!
Nie wspomina, ale marzy

*

Nad zamglone chmur błękity,
Oto miesiąc już się płoni;
Już mój sokół, chart, zabity,
A jej nie ma? Pójdę do niéj16

*

Jakże miłe tchnienie wiosny!
I woń fali świeża, chłodna!
Nad porogiem czarne sosny
Szronem bieli mgła nadwodna.

*

Pod skałami ciągłe burze,
Łamią w falach blask księżyca;
Nad falami w mglistej chmurze,
W blasku srebrnych tęcz dziewica.

*

Przy jej stopach chart bladawy,
Niespokojny i ponury:
Na ramieniu sokół mgławy,
Nastrzępiony patrzy w chmury.

*

Jakżeś piękna! hetman woła,
Któż ci może ujść bezkarny?
Chodź tu, luba spłosz sokoła,
Chart niech leci gonić sarny.

*

Tu pod moich ust płomieniem,
Twe się blade mgły rozpłonią.
Jak tu miło pod sosn17 cieniem!
Prosi błaga okiem, dłonią.

*

Lecz dłoń jego ciężka wina!
Czy przypadkiem, czy po myśli,
Na krzyż srebrną mgłę rozcina.
Znak zbawienia święty kreśli:

*

Przed krzyżem się mgły rozpierzchły
Jak złamane wód błękity;
I Rusałki rysy zmierżchły,
Obraz zniknął w mgłach rozbity

*

5

Znikła słychać tylko burze
W głębi Dniepru i szum piasków;
Lecz mgła spływa spływa w chmurze
Zabłąkanych kilka blasków

*

I rozbite mgły zwierciadła,
Wiatr przybliża, zmniejsza, zmniejsza
Lśni Rusałka, lecz pobladła,
I pobladła i smutniejsza

*

Potem rzekła: O mój miły,
Żegnam ciebie, ginę ginę,
Jak mnie z wiatrem mgły rozbiły,
Tak w uściskach się rozpłynę.

*

Prosisz, błagasz nadaremno,
Próżno czekasz na tej skale:
Lecz chodź ze mną! lecz chodź ze mną!
Droga do mnie przez te fale.

*

Mgły tu zimne ale jasne;
Gdy i ciebie mgła okryje,
Patrz, mój luby teraz gasnę,
W twych uściskach znów ożyję.

*

Sokół żywy, chart twój żywy.
Z tobą razem jak z sokołem,
Pójdę błądzić nad te niwy,
Nad dymiących chat padołem:

*

Pójdę z tobą tak w mgłę ciemną
Osłoniona, jak w krysztale.
O chodź ze mną! o chodź ze mną!
Droga do mnie przez te fale.

*

Hetman kochał obłąkany,
Hetman kochał ogniem płonął;
Z progu spojrzał w Dniepru piany,
Padł do fali i zatonął.

*

Gdy go skryły burz odmęty,
Potrzaskały w proch granity;
Duszę zbawił obraz święty:
Krzyż na piersiach miał wyryty.

*

Od grzechowej zmazy czysty,
Już ulata w nieba stropy;
Za nim wzleciał sokół mglisty
Chart Rusałki rzucił stopy.

*

A Rusałka, nad ostrowy
Sama jedna we łzach woła:
Kiedyż! kiedyż Hetman nowy
Da mi serce, psa, sokoła!

*

Pieśń kona z echem i wnet jałowe,
Dzikie domysły urosły w gminie:
Więc Hetman kocha fali królowę?
Na oślep leci w przepaść i ginie?
Zawsze samotny zawsze nie z nami;
Gdzieś na cmentarzach, nad mogiłami.

Ciszej! tam zachód krwawy, ponury,
Ozłocił stepy, jary i chmury:
Zagasa słońce słychać jak z dala,
O brzegi bije spieniona fala.
Ciszej! tu smutne mogił wybrzeże.
Oto ostatnie zachodu blaski,
Złocą wichrami burzone piaski;
Złocą trzy cerkwi posępne wieże,
Co nad brzeg Dniepru wybiegły stromy,
I tysiąc grobów, gdzie przez wyłomy
Posępne trumien wieka świeciły.
O! dzika Siczy! twoje mogiły
Z piasku uwiane, a grób tak kruchy
Gdy pod przechodnia zapadnie nogą:

Назад