Nie-Boska komedia 2 стр.

Wchodzi Dziewica.

[DZIEWICA]

O mój luby, przynoszę ci błogosławieństwo i rozkosz chodź za mną.

O mój luby, odrzuć ziemskie łańcuchy, które cię pętają. Ja ze świata świeżego, bez końca, bez nocy. Jam twoja.

ŻONA

Najświętsza Panno, ratuj mnie! to widmo blade, jak umarły oczy zgasłe i głos jak skrzypienie woza, na którym trup leży.

MĄŻ

Twe czoło jasne, twój włos kwieciem przetykany, o luba.

ŻONA

Całun w szmatach opada jej z ramion.

MĄŻ

Światło leje się naokoło ciebie głos twój raz jeszcze niechaj zaginę potem.

DZIEWICA

Ta, która cię wstrzymuje, jest złudzeniem. Jej życie znikome jej miłość jako liść, co ginie wśród tysiąca zeschłych ale ja nie przeminę.

ŻONA

Henryku, Henryku, zasłoń mnie, nie daj mnie czuję siarkę i zaduch grobowy31.

MĄŻ

Kobieto z gliny i błota, nie zazdrość, nie potwarzaj32 nie bluźń patrz to myśl pierwsza Boga o tobie, ale tyś poszła za radą węża i stałaś się, czym jesteś33.

ŻONA

Nie puszczę cię.

MĄŻ

O luba! rzucam dom i idę za tobą.

wychodzi

ŻONA

Henryku Henryku

mdleje i pada z dzieckiem drugi grzmot

*

Chrzest Goście Ojciec Beniamin Ojciec Chrzestny Matka Chrzestna mamka z dzieckiem na sofie na boku siedzi Żona w głębi służący.

PIERWSZY GOŚĆ

po cichu

Dziwna rzecz, gdzie Hrabia się podział.

DRUGI GOŚĆ

Zabałamucił się gdzieś lub pisze.

PIERWSZY GOŚĆ

A Pani blada, niewyspana, słowa do nikogo nie przemówiła.

TRZECI GOŚĆ

Chrzest dzisiejszy przypomina mi bale, na które zaprosiwszy gospodarz, zgra się wilią34 w karty, a potem gości przyjmuje z grzecznością rozpaczy.

CZWARTY GOŚĆ

Opuściłem śliczną księżniczkę przyszedłem sądziłem, że będzie sute śniadanie, a zamiast tego, jako Pismo mówi, płacz i zgrzytanie zębów.

OJCIEC BENIAMIN

Jerzy Stanisławie, przyjmujesz olej święty?

OJCIEC I MATKA CHRZESTNA

Przyjmuję.

JEDEN Z GOŚCI

Patrzcie, wstała i stąpa, jak gdyby we śnie.

DRUGI GOŚĆ

Roztoczyła ręce przed się i chwiejąc się idzie ku synowi.

TRZECI GOŚĆ

Co mówicie! Podajmy jej ramię, bo zemdleje.

OJCIEC BENIAMIN

Jerzy Stanisławie, wyrzekasz się Szatana i pychy jego?

OJCIEC I MATKA CHRZESTNA

Wyrzekam się.

JEDEN Z GOŚCI

Cyt słuchajcie.

ŻONA

kładąc dłonie na głowie dziecięcia

Gdzie ojciec twój, Orcio?

OJCIEC BENIAMIN

Proszę nie przerywać.

ŻONA

Błogosławię cię, Orciu, błogosławię, dziecię moje. Bądź poetą35, aby cię ojciec kochał, nie odrzucił kiedyś.

MATKA CHRZESTNA

Ale pozwólże, moja Marysiu.

ŻONA

Ty ojcu zasłużysz się i przypodobasz a wtedy on twojej matce przebaczy.

OJCIEC BENIAMIN

Bój się Pani Hrabina Boga.

ŻONA

Przeklinam cię, jeśli nie będziesz poetą.

mdleje wynoszą ją sługi

GOŚCIE

razem

Coś nadzwyczajnego zaszło w tym domu, wychodźmy, wychodźmy!

Tymczasem obrzęd się kończy dziecię płaczące odnoszą do kolebki.

OJCIEC CHRZESTNY

przed kolebką

Jerzy Stanisławie, dopiero coś został chrześcijaninem i wszedł do towarzystwa ludzkiego36, a później zostaniesz obywatelem, a za staraniem rodziców i łaską Bożą znakomitym urzędnikiem pamiętaj, że Ojczyznę kochać trzeba i że nawet za Ojczyznę zginąć jest pięknie

Wychodzą wszyscy.

*

Piękna okolica wzgórza i łasy góry w oddali.

MĄŻ

Tegom żądał, o to przez długie modliłem się lata i nareszciem już bliski mojego celu świat ludzi zostawiłem z tyłu niechaj sobie tam każda mrówka bieży i bawi się dźbłem37 swoim, a kiedy go opuści, niech skacze ze złości lub umiera z żalu.

GŁOS DZIEWICY

Tędy tędy.

przechodzi

*

Góry i przepaście ponad morzem gęste chmury burza.

MĄŻ

Gdzie mi się podziała nagle rozpłynęły się wonie poranku, pogoda się zaćmiła stoję na tym szczycie, otchłań pode mną i wiatry huczą przeraźliwie.

GŁOS DZIEWICY

w oddaleniu

Do mnie, mój luby.

MĄŻ

Jakże już daleko, a ja przesadzić nie zdołam przepaści.

GŁOS

w pobliżu

Gdzie skrzydła twoje?

MĄŻ

Zły duchu, co się natrząsasz ze mnie, gardzę tobą.

GŁOS DRUGI

U wiszaru38 góry twoja wielka dusza, nieśmiertelna, co jednym rzutem niebo przelecieć miała, ot kona! i nieboga twoich stóp się prosi, by nie szły dalej wielka dusza serce wielkie.

MĄŻ

Pokażcie mi się, weźcie postać, którą bym mógł zgiąć i obalić. Jeśli się was ulęknę, bodajbym Jej nie otrzymał nigdy.

DZIEWICA

na drugiej stronie przepaści

Uwiąż się dłoni mojej i wzleć.

MĄŻ

Cóż się dzieje z tobą kwiaty odrywają się od skroni twoich i padają na ziemię, a jak tylko się jej dotkną, ślizgają jak jaszczurki, czołgają jak żmije.

DZIEWICA

Mój luby!

MĄŻ

Przez Boga, suknię wiatr zdarł ci z ramion i rozdarł w szmaty.

DZIEWICA

Czemu się ociągasz?

MĄŻ

Deszcz kapie z włosów kości nagie wyzierają z łona.

DZIEWICA

Obiecałeś przysiągłeś

MĄŻ

Błyskawica zrzenice39 jej wyżarła40.

CHÓR DUCHÓW ZŁYCH

Stara, wracaj do piekła uwiodłaś serce wielkie i dumne, podziw ludzi i siebie samego. Serce wielkie, idź za lubą twoją41.

MĄŻ

Boże, czy Ty mnie za to potępisz, żem uwierzył, iż Twoja piękność przenosi o całe niebo piękność tej ziemi za to, żem ścigał za nią i męczył się dla niej, ażem stał się igrzyskiem szatanów!

DUCH ZŁY

Słuchajcie, bracia słuchajcie!

MĄŻ

Dobija ostatnia godzina. Burza kręci się czarnymi wiry morze dobywa się na skały i ciągnie ku mnie niewidoma siła pcha mnie coraz dalej coraz bliżej z tyłu tłum ludzi wsiadł mi na barki i prze ku otchłani.

DUCH ZŁY

Radujcie się, bracia radujcie!

MĄŻ

Na próżno walczyć rozkosz otchłani mnie porywa42 zawrót w duszy mojej Boże wróg Twój zwycięża!

ANIOŁ STRÓŻ

ponad morzem

Pokój wam, bałwany, uciszcie się.

W tej chwili43 na głowę dziecięcia twego zlewa się woda święta.

Wracaj do domu i nie grzesz więcej.

Wracaj do domu i kochaj dziecię twoje.

*

Salon z fortepianem wchodzi Mąż Służący ze świecą za nim.

MĄŻ

Gdzie Pani?

SŁUGA JW.

Pani słaba.

MĄŻ

Byłem w jej pokoju pusty.

SŁUGA

Jasny Panie, bo JW. Pani tu nie ma.

MĄŻ

A gdzie?

SŁUGA

Odwieźli ją wczoraj

MĄŻ

Gdzie?

SŁUGA

Do domu wariatów.

ucieka z pokoju

MĄŻ

Słuchaj, Mario, może ty udajesz, skryłaś się gdzie, żeby mnie ukarać? Ozwij się, proszę cię Mario Marysiu

Nie nikt nie odpowiada. Janie Katarzyno! Ten dom cały ogłuchł oniemiał.

Tę, której przysiągłem na wierność i szczęście, sam strąciłem do rzędu potępionych już na tym świecie. Wszystko, czegom się dotknął, zniszczyłem i siebie samego zniszczę w końcu. Czyż na to piekło mnie wypuściło, bym trochę dłużej był jego żywym obrazem na ziemi?

Na jakiejże poduszce ona dziś głowę położy? Jakież dźwięki otoczą ją w nocy? Skowyczenia i śpiewy obłąkanych. Widzę ją czoło, na którym zawsze myśl spokojna, witająca uprzejma przezierała pochylone trzyma a myśl dobrą swoją posłała w nieznane obszary, może za mną, i błąka się biedna, i płacze.

GŁOS SKĄDSIŚ

Dramat układasz44.

MĄŻ

Ha! mój Szatan się odzywa

bieży ku drzwiom, rozpycha podwoje

Tatara mi osiodłać płaszcz mój i pistolety!

*

Dom obłąkanych, w górzystej okolicy. Ogród wokoło.

ŻONA DOKTORA

z pękiem kluczów u drzwi

 Może Pan krewny Hrabiny.

MĄŻ

Jestem przyjacielem jej męża, on mnie tu przysłał.

ŻONA DOKTORA

Proszę Pana wiele sobie z niej obiecywać nie sposób mój mąż wyjechał, byłby to lepiej wyłuszczył przywieźli ją zawczoraj była w konwulsjach. Jakie gorąco.

obciera twarz

Mamy dużo chorych żadnego jednak tak niebezpiecznie, jak ona. Imainuj45 sobie Pan, ten instytut kosztuje nas ze dwakroć sto tysięcy. Patrz Pan, jaki widok na góry ale Pan, widzę, niecierpliwy więc to nieprawda, że jakóbiny46jej męża porwali w nocy? Proszę Pana.

*

Pokój kratowane okno kilka krzeseł łóżko Żona na kanapie.

MĄŻ

wchodzi

Chcę być z nią sam na sam.

GŁOS ZZA DRZWI

Mój mąż by się gniewał, gdyby

MĄŻ

Dajże mi W. Pani pokój!

drzwi za sobą zamyka i idzie ku Żonie

GŁOS ZNAD SUFITU 47

W łańcuchy spętaliście Boga. Jeden już umarł na krzyżu. Ja drugi Bóg, i równie wśród katów.

GŁOS SPOD PODŁOGI

Na rusztowanie głowy królów i panów ode mnie poczyna się wolność ludu.

GŁOS ZZA PRAWEJ ŚCIANY

Klękajcie przed królem, panem waszym.

GŁOS ZZA LEWEJ ŚCIANY

Kometa na niebie już błyska dzień strasznego sądu się zbliża.

MĄŻ

Czy mnie poznajesz, Mario?

ŻONA

Przysięgłam ci na wierność do grobu.

MĄŻ

Chodź daj mi ramię, wyjdziemy.

ŻONA

Nie mogę się podnieść dusza opuściła ciało moje, wstąpiła do głowy.

MĄŻ

Pozwól, wyniosę ciebie.

ŻONA

Dozwól chwil kilka jeszcze, a stanę się godną ciebie.

MĄŻ

Jak to?

ŻONA

Modliłam się trzy nocy i Bóg mnie wysłuchał.

MĄŻ

Nie rozumiem cię.

ŻONA

Od kiedym cię straciła, zaszła odmiana we mnie Panie Boże mówiłam i biłam się w piersi, i gromnicę przystawiałam do piersi, i pokutowałam, spuść na mnie ducha poezji i trzeciego dnia z rana stałam się poetą.

MĄŻ

Mario

ŻONA

Henryku, mną teraz już nie pogardzisz jestem pełna natchnienia wieczorami już mnie nie będziesz porzucał.

MĄŻ

Nigdy, nigdy.

ŻONA

Patrz na mnie. Czy nie zrównałam się z tobą? Wszystko pojmę, zrozumiem, wydam, wygram, wyśpiewam. Morze, gwiazdy, burza, bitwa. Tak, gwiazdy, burza, morze ach! wymknęło mi się jeszcze coś bitwa. Musisz mnie zaprowadzić na bitwę ujrzę i opiszę trup, całun, krew, fala, rosa, trumna.

Nieskończoność mnie obleje
I jak ptak, w nieskończoności
Błękit skrzydłami rozwieję
I lecąc, się rozemdleję
W czarnej nicości.

MĄŻ

Przeklęstwo przeklęstwo48!

ŻONA

obejmuje go ramionami i całuje w usta

Henryku mój, Henryku, jakżem szczęśliwa.

GŁOS SPOD POSADZKI

Trzech królów własną ręką zabiłem dziesięciu jest jeszcze i księży stu śpiewających mszę.

GŁOS Z LEWEJ STRONY

Słońce trzecią część blasku straciło gwiazdy zaczynają potykać się po drogach swoich niestety niestety49.

MĄŻ

Dla mnie już nadszedł dzień sądu.

ŻONA

Rozjaśnij czoło, bo smucisz mnie na nowo. Czegóż ci nie dostaje? Wiesz, powiem ci coś jeszcze.

MĄŻ

Mów, a wszystkiego dopełnię.

ŻONA

Twój syn będzie poetą.

MĄŻ

Co?

ŻONA

Na chrzcie ksiądz mu dał pierwsze imię poeta a następne znasz, Jerzy Stanisław. Jam to sprawiła błogosławiłam, dodałam przeklęstwo on będzie poetą. Ach, jakże cię kocham, Henryku.

GŁOS Z SUFITU

Назад Дальше